niedziela, 24 kwietnia 2016

014. Lily Love Lolo

Hej dziewczyny!

Pewnie każda z Was ma swoją ulubioną markę kosmetyków do makijażu. Moja to zdecydowanie mało znane kosmetyki Lily Lolo, czyli naturalne kosmetyki mineralne. Dzisiaj chciałabym Wam napisać o tym jak przyjaźnię się z podkładem tej firmy już od dwóch lat i czym warto kierować się przy zakupie. Zapraszam!


Podkład mineralny? Hmm…

Jak to bywa z mineralnym kosmetykami – są one sypkie. Dla wielu dziewczyn jest to bariera nie do przejścia, bo jak to? Podkład bez smarowania? A jednak! Nakładamy go pędzelkiem (najlepiej metodą stemplowania), ja używam pędzla Baby Buki również z Lily Lolo i sprawdza się doskonale. Ważne, by przed zastosowaniem podkładu nanieść na twarz jakiś krem, aby podkład miał się na czym trzymać. Ja używam najzwyklejszego Nivea Soft – jest to dla mnie jeden z niewielu kremów, który mnie nie uczula, a przy okazji bardzo lekka konsystencja dobrze współgra z minerałami. Podczas nakładania zawsze lepiej nałożyć kilka cieniuteńkich warstw, niż jedną grubą, gdyż wtedy nie trudno o efekt pudernicy. Krycie zależy od ilości nałożonych warstw. Zaraz po zrobieniu makijażu może się Wam wydawać, że efekt jest mocno pudrowy, ale mija on już po kilku minutach, a podkład pięknie dopasowuje się do twarzy, dając bardzo naturalny efekt.




Jak trafiłam na Lily Lolo?

Dwa lata temu zauważyłam , że moja cera pogarsza się w zastraszającym tempie. Nie pomagała zmiana diety, kremów, żeli do mycia twarzy, a testowanie różnych podkładów również nie wpływało na cerę zbyt dobrze. Doszłam do wniosku, że skoro podkład to kosmetyk, który nosi się na twarzy cały dzień, warto, by nie tylko maskował wszystko to, co chcemy ukryć, ale też leczył skórę i jak najmniej faszerował ją chemią. Wtedy zaczęłam czytać o kosmetykach mineralnych, które były dla mnie jakimś kosmicznym zjawiskiem gdzieś istniejącym, z którym nigdy nie miałam do czynienia. Przeszukałam cały Internet w poszukiwaniu informacji na temat jakości produktów różnych firm i tak okazało się, że Lili Lolo jest polecane na każdym kroku. Postanowiłam więc zaryzykować i nie zawiodłam się.




Kolorów co nie miara!

Jeśli chodzi o podkłady Lily Lolo to ich gama kolorystyczna jest tak szeroka, że każdy znajdzie cos dla siebie. Kolory dopasowane są odpowiednio do czterech rodzajów karnacji: wpadającej w tony chłodne i ciepłe, neutralnej i oliwkowej. Następnie w każdej kategorii odnajdujemy całą masę różnych odcieni od jasnych do ciemnych. Tak szeroki wybór może ucieszyć zwłaszcza bledziochy, bo zakres jasnych tonów jest tak szeroki, że chyba nie mam możliwości, by ktoś nie wybrać idealnego odcienia dla siebie. Całość przedstawia się następująco:

źródło: http://www.costasy.pl/menu,13,podklad_mineralny_lily_lolo




Jak dobrać kolor?

Przyznam, że to jest największą zagwozdka... Po pierwsze trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie jaki mamy odcień cery. Dobrym sposobem jest ocena koloru żył na przedramieniu: jeżeli są niebieskie to mamy cerę chłodną, a jeśli zielone to ciepłą lub oliwkową. Na stronie znajdujemy również pomocną tabelkę:

źródło: http://www.costasy.pl/menu,139,jak_dobrac_idealny_podklad


Przy moim pierwszym podejściu do Lily Lolo składałam zamówienie na Costasy.pl dwa razy. Za pierwszym razem zamówiłam tylko próbki, by mieć pewność co do koloru, a dopiero później pełnowymiarowe kosmetyki. Polecam Wam ten sposób – gama kolorystyczna naprawdę jest tak szeroka, że nie warto kupować w ciemno, bo na pewno znajdziecie coś idealnego, a podkład (przynajmniej w moim przypadku) jest tak wydajny, że wystarcza na ponad pół roku (a używam codziennie). Polecam Wam również kupić sobie małe pudełeczko z ciemniejszym dwa lub trzy tony odcieniem. Jeżeli się opalicie, to możecie je mieszać i zawsze kolor będzie dopasowany do waszej cery




Działanie i trwałość

Jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do suchej na policzkach. Odkąd zaczęłam stosować Lily Lolo pozbyłam się wszelkich problemów skórnych i różnego rodzaju niespodzianki są na mojej twarzy rzadkością. Trwałość kosmetyków jest zadziwiająca, ale trzeba je naprawdę starannie nałożyć. Używam ich na co dzień i „od święta” łącznie z tym, że pomalowana byłam Lily Lolo na własnym ślubie i kilku innych weselach w przeciągu ostatnich dwóch lat. Mimo tańców całą noc podkład pięknie się utrzymywał, nigdy nie spłynął, ani nie podziało się z nim nic złego. Inne kosmetyki tej firmy, tj. pudry, korektory, róże i brązery również są godne polecenia, ale o tym napiszę szerzej w jednym z kolejnych postów.

Używałyście kiedyś minerałów? Jak sprawdziły się u Was?
Ślę buziaki!
M.

1 komentarz:

  1. Znam te kosmetyki i już od dawna chcę coś z nich spróbować:)

    OdpowiedzUsuń