Hej dziewczyny!
Pewnie każda z Was ma swoją ulubioną markę kosmetyków
do makijażu. Moja to zdecydowanie mało znane kosmetyki Lily Lolo, czyli naturalne
kosmetyki mineralne. Dzisiaj chciałabym Wam napisać o tym jak przyjaźnię się z
podkładem tej firmy już od dwóch lat i czym warto kierować się przy zakupie.
Zapraszam!
Podkład mineralny? Hmm…
Jak to bywa z mineralnym kosmetykami – są one sypkie.
Dla wielu dziewczyn jest to bariera nie do przejścia, bo jak to? Podkład bez
smarowania? A jednak! Nakładamy go pędzelkiem (najlepiej metodą stemplowania),
ja używam pędzla Baby Buki również z Lily Lolo i sprawdza się doskonale. Ważne,
by przed zastosowaniem podkładu nanieść na twarz jakiś krem, aby podkład miał
się na czym trzymać. Ja używam najzwyklejszego Nivea Soft – jest to dla mnie jeden
z niewielu kremów, który mnie nie uczula, a przy okazji bardzo lekka
konsystencja dobrze współgra z minerałami. Podczas nakładania zawsze lepiej
nałożyć kilka cieniuteńkich warstw, niż jedną grubą, gdyż wtedy nie trudno o
efekt pudernicy. Krycie zależy od ilości nałożonych warstw. Zaraz po zrobieniu makijażu
może się Wam wydawać, że efekt jest mocno pudrowy, ale mija on już po kilku
minutach, a podkład pięknie dopasowuje się do twarzy, dając bardzo naturalny
efekt.
Jak trafiłam na Lily Lolo?
Dwa lata temu zauważyłam , że moja cera pogarsza się
w zastraszającym tempie. Nie pomagała zmiana diety, kremów, żeli do mycia
twarzy, a testowanie różnych podkładów również nie wpływało na cerę zbyt dobrze.
Doszłam do wniosku, że skoro podkład to kosmetyk, który nosi się na twarzy cały
dzień, warto, by nie tylko maskował wszystko to, co chcemy ukryć, ale też
leczył skórę i jak najmniej faszerował ją chemią. Wtedy zaczęłam czytać o
kosmetykach mineralnych, które były dla mnie jakimś kosmicznym zjawiskiem gdzieś
istniejącym, z którym nigdy nie miałam do czynienia. Przeszukałam cały Internet
w poszukiwaniu informacji na temat jakości produktów różnych firm i tak okazało
się, że Lili Lolo jest polecane na każdym kroku. Postanowiłam więc zaryzykować
i nie zawiodłam się.
Kolorów co nie miara!
Jeśli chodzi o podkłady Lily Lolo to ich gama
kolorystyczna jest tak szeroka, że każdy znajdzie cos dla siebie. Kolory dopasowane
są odpowiednio do czterech rodzajów karnacji: wpadającej w tony chłodne i ciepłe,
neutralnej i oliwkowej. Następnie w każdej kategorii odnajdujemy całą masę
różnych odcieni od jasnych do ciemnych. Tak szeroki wybór może ucieszyć
zwłaszcza bledziochy, bo zakres jasnych tonów jest tak szeroki, że chyba nie
mam możliwości, by ktoś nie wybrać idealnego odcienia dla siebie. Całość przedstawia
się następująco:
źródło: http://www.costasy.pl/menu,13,podklad_mineralny_lily_lolo
Jak dobrać kolor?
Przyznam, że to jest największą zagwozdka... Po
pierwsze trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie jaki mamy odcień cery. Dobrym
sposobem jest ocena koloru żył na przedramieniu: jeżeli są niebieskie to mamy
cerę chłodną, a jeśli zielone to ciepłą lub oliwkową. Na stronie znajdujemy również
pomocną tabelkę:
źródło: http://www.costasy.pl/menu,139,jak_dobrac_idealny_podklad
Przy moim pierwszym podejściu do Lily Lolo składałam
zamówienie na Costasy.pl dwa razy. Za pierwszym razem zamówiłam tylko próbki,
by mieć pewność co do koloru, a dopiero później pełnowymiarowe kosmetyki. Polecam
Wam ten sposób – gama kolorystyczna naprawdę jest tak szeroka, że nie warto
kupować w ciemno, bo na pewno znajdziecie coś idealnego, a podkład (przynajmniej
w moim przypadku) jest tak wydajny, że wystarcza na ponad pół roku (a używam
codziennie). Polecam Wam również kupić sobie małe pudełeczko z ciemniejszym dwa
lub trzy tony odcieniem. Jeżeli się opalicie, to możecie je mieszać i zawsze
kolor będzie dopasowany do waszej cery ☺
Działanie i trwałość
Jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do
suchej na policzkach. Odkąd zaczęłam stosować Lily Lolo pozbyłam się wszelkich
problemów skórnych i różnego rodzaju niespodzianki są na mojej twarzy
rzadkością. Trwałość kosmetyków jest zadziwiająca, ale trzeba je naprawdę
starannie nałożyć. Używam ich na co dzień i „od święta” łącznie z tym, że pomalowana
byłam Lily Lolo na własnym ślubie i kilku innych weselach w przeciągu ostatnich
dwóch lat. Mimo tańców całą noc podkład pięknie się utrzymywał, nigdy nie spłynął,
ani nie podziało się z nim nic złego. Inne kosmetyki tej firmy, tj. pudry,
korektory, róże i brązery również są godne polecenia, ale o tym napiszę szerzej
w jednym z kolejnych postów.
Używałyście kiedyś minerałów? Jak sprawdziły się u
Was?
Ślę buziaki!
M.